Strona główna Diety Jak producenci fałszują żywność

Jak producenci fałszują żywność

1267
PODZIEL SIĘ

Coraz częściej różne programy i artykuły informują nas o tym, że jedzenie, które kupujemy bywa kiepskiej jakości. Mimo wszystkich ostrzeżeń wielu ludzi wciąż pozostaje nieświadomymi tego, co ląduje w ich koszyku na zakupy. W Polskim prawie wyróżnia się dwa rodzaje fałszowania żywności, jedno to dodawanie produktów tańszych lub zmienionych, lecz nieszkodliwych dla człowieka. Gorszym jest drugi rodzaj fałszowania czyli dodawanie do produktów środków szkodliwych i to on jest najczęściej karany. Dlatego nieuczciwi producenci najbardziej bazują na składnikach nietoksycznych.

Oszukane mięso

Mięso jest takim produktem, w którym wyjątkowo łatwo coś ukryć. Bazując na polskim prawie producenci powołują się na przepis, że przetwory mięsne to po prostu jadalne części zwierząt przeznaczone do spożycia. Na tym polu powstaje wiele oszustw. Powszechną praktyką stosowaną przez producentów jest tworzenie z jednego kilograma mięsa dwóch, a nawet więcej. Wszystko za sprawą specjalnego wstrzykiwania do mięsa specjalnej solanki, która sprawia, że mięso jest znacznie cięższe. Dodatkowo stosuje się środek konserwujący o nazwie karagen (E407), który ma za zadanie zapobiec wyciekaniu solanki z mięsa, sprawia, że jest one sprężyste. Niekiedy producenci chcą zaoszczędzić nawet na soli, która jest bardzo szczodrze dodawana do wszystkich wyrobów mięsnych i zastępują ją solą przygotowaną na przykład do posypywania dróg zimą. Są to jednak ekstremalne przypadki. Do “mniejszego kalibru” należy z pewnością słynne MOM, czyli mięso oddzielone mechanicznie (pazury, głowy, dzioby, łapy, wymiona etc), wymieszane z prawdziwym mięsem. Najbardziej podejrzane z punktu widzenia klienta powinny zatem być mięsa kupowane w formie zmielonej. To tam można ukryć największą ilość konserwantów, spulchniaczy, tłuszczu i MOMu. Dlatego najlepiej uważnie czytać skład parówek, konserw i pasztetów, zanim się je kupi. Bywa, że w kupionych przetworach nie ma wcale mięsa, a jedynie MOM, tłuszcz zwierzęcy, żelatyna, sól, soja, wypełniacze. Ważne jest by zwracać uwagę również na mięso tak zwane wędzone, czyli różne szynki, kiełbasy. Bywa, że mięso to jest jedynie potraktowane aromatem dymu, a nigdy nie zostało poddane procesowi wędzenia.

Inne przykłady oszukiwania żywności

Choć mięso jest najczęściej fałszowanym produktem, nieuczciwi producenci chętnie fałszują wiele innych produktów. Zasady są podobne. Do produktów dodaje się często wypełniacze, na przykład do keczupu, który powinien składać się z pomidorów, dodawane są na przykład ekstrakty z buraków i jabłek. Do innych produktów dodaje się maksimum wody, aby zwiększyć ich objętość, lub tańszych zamienników. Producenci oszczędzają również na składnikach, reklamując dany produkt jako na przykład pierogi z grzybami, gdzie grzybów jest jeden procent. Z pewnością nikt nie może zarzucić im kłamstwa, bo przecież grzyby, zgodnie z obietnicą znajdują się tam, gdzie powinny być. Sam producent może określić, ile ich będzie. Częstym chwytem jest również nazywanie soków kupowanych w sklepach lub na przykład słodyczy, cukierków jako produktów “o smaku”, na przykład pomarańczowym. Oznacza to, że w danym produkcie nie koniecznie musi znaleźć się pomarańcza, najczęściej wcale jej tam nie ma. Do produkcji użyto albo substancji naśladujących smak pomarańczy, albo, jeśli chodzi o sok, zastosowano koncentraty. Do tego dodano masę cukru. Producenci oszczędzają również na jogurtach. We współczesnych jogurtach owocowych najczęściej nie ma już pożytecznych kultur bakterii, ponieważ jogurty zostają poddane wielokrotnej obróbce cieplnej, jaka skutecznie je zabija. Ponadto dodaje się spore ilości cukru. Nic dziwnego, że otwarty jogurt bardzo szybko się psuje, pojawia się na nim pleśń. Prawdziwy jogurt naturalny dzięki obecności bakterii powinien przetrwać znacznie dłużej.

Jak uniknąć oszustwa?

Aby uniknąć bycia oszukanym, co negatywnie odbija się na zdrowiu naszym i naszych najbliższych, najważniejsze to być uważnym. Kluczem jest wybieranie produktów jak najmniej przetworzonych, najprostszych w składzie. Nie ma gwarancji, że dobra, znana firma, nie dopuści się oszustwa, ale prawdopodobieństwo jest mniejsze, niż w przypadku małego przedsiębiorstwa. Po prostu większa firma ma więcej do stracenia. Na zakupy dobrze jest zabrać ze sobą listę ze wszystkimi barwnikami, konserwantami i substancjami zapachowymi stosowanymi w przemyśle spożywczym. Są to tak zwane słynne E. Lista ta została ujednolicona, przez co wśród wszystkich E znalazły się i środki wywołujące choroby, szkodzące, i te zupełnie nieszkodliwe, pochodzenia naturalnego. Producenci są zobowiązani używać jedynie kodów na etykietach, które niewiele mówią kupującym. W ten sposób na opakowaniu można ukryć szkodliwe dodatki, ale bywa, że straszne E, wcale nie jest takie straszne i produkt jest bezpieczny. Warto mieć tego świadomość. Istotne jest, by nie iść na zakupy zaraz po pracy, na głodnego. Wówczas silniej reagujemy na intensywne, smakowite zapachy, które nie zawsze są naturalne. Chętniej kupujemy niezdrową żywność.