Strona główna Ciekawostki Smutna rzeczywistość restauracji fast food

Smutna rzeczywistość restauracji fast food

994
PODZIEL SIĘ

Szybkie jedzenie, czyli pizze, hamburgery, pączki i szejki wydają się nie czynić niczego złego. To po prostu przyjemność od czasu do czasu. Błąd! Coraz więcej badań podaje, że nawet niezbyt częste raczenie się szybkim jedzeniem nie jest wcale obojętne dla zdrowia. Ponadto trzeba zastanowić się, czy w ogóle ktoś, kto raz zaczął jest w stanie się ograniczać. Wiadomo przecież, że takie jedzenie uzależnia. Ponadto fast food kryje znacznie więcej przykrych, a nawet obrzydliwych tajemnic.

Słodki szejk na zdrowie?

Zjadamy posiłek w restauracji fast food, ale przecież nie można wyjść nie wypijając czegoś. Często wybór pada na napój gazowany lub słynny mleczny szejk. Wydaje się, że jest zdrowy i niegroźny. Nic bardziej mylnego. Znajduje się tu cała mieszanka różnych substancji zapachowych oraz barwników, jaka ma na celu oszukać zmysły. Nikt nie sądził chyba, że w szejku truskawkowym jest chociaż ślad truskawek? Znaleźć w nim jednak można tak zwany kwas karminowy, który pochodzi ze zmielonych owadów o intensywnym czerwonym kolorze. Szejk to idealny napój dla dzieci? Otóż niezbyt, ponieważ zawiera niewielkie, ale jednak ilości syntetycznego alkoholu. Nie wspominając już o tym, że taki szejk zawiera wielką ilość cukru. Po spożyciu jego poziom we krwi skacze jak szalony, co wzmacnia jeszcze mleko zawarte w napoju. Nic dziwnego, że dzieci po wypiciu nawet niewielkiego szejka są nadpobudliwe, niespokojne, nie mogą spać.

Świeży kurczak z tubki

Nuggetsy, czyli kawałki kurczaka, smakują pysznie, ale po głębszym zastanowieniu mogą powodować wyłącznie odruch wymiotny. Okazuje się bowiem, że mięso (?) z którego przygotowuje się te soczyste kawałki to nic innego jak różowa, gładka pasta, w której zmielone jest nie tylko mięso. Fast foody dbają o to, by nic się nie zmarnowało, dlatego w masie znajdują się też oczy, mózgi, łapy, głowy kurczaków. Całe kawałki mięsa takie jak skrzydełka i udka też nie są wolne od wad. Często zdarzają się klienci, którzy w swoich daniach odkryli pióra, pazury, a nawet całe głowy kur. Do mięsa w celu nadaniu mu odpowiednich aromatów dodawane jest setki różnych chemikaliów, w tym amoniak. Nie może obejść się bez konserwantów i substancji zapachowych, oraz oczywiście głębokiej warstwy tłuszczu. Tłuszcz ten nie jest często wymieniany, co przyśpiesza proces produkcji. Często używane są tłuszcze trans, pozbawione smaku i zapachu, za to groźne dla serca. W restauracjach szybkiego jedzenia często stosowany jest myk, polegający na zamianie rodzajów mięsa tak, aby klient się nie zorientował. Zjada on na przykład wołowinę, myśląc, że je kurczaka. Obrońcy zwierząt mogliby przeczepić się do stanu, w jakim hodowane są kurczaki na ubój. Okazuje się, że są one karmione antybiotykami, a nawet lekami anydepresyjnymi, aby odnieść jak nawiększy sukces w hodowli. Sprawa wyszła na jaw, gdy przetestowano pióra ptaków. Niestety klienci zajadając się mięsem zwierząt również wchłaniają ten niebezpieczny koktajl.

Trujące składniki jedzenia

Gdyby zagłębić się w składniki jedzenia serwowane w restauracjach fast food, można by nieomal pomyśleć, że działają one specjalnie na szkodę swoich klientów. Bo jakie korzyści dla zdrowia przynoszą szelak, stosowany przy zabezpieczeniu mebli, czy olej silnikowy? W jedzeniu znajdują się z pozoru mniej groźne składniki, jak na przykład celuloza, tani wypełniacz jedzenia, pozwalający na zwiększenie jego masy. Celuloza to masa powstała z drewna, z której robi się papier. Jest to składnik nietoksyczny, ale bardzo ciężko strawny. Może powodować groźne dla zdrowia, a nawet życia zatory w jelitach.

Higiena w restauracjach fast food

Wiele do życzenia pozostawia poziom higieny w wielu restauracjach. Okazuje się, że w większości takich miejsc mało kto zawraca sobie nią głowę. Bywa, że w jedzeniu klienci znajdują części gryzoni, ale najgorsze jest to, czego nie widać. Odchody i mocz tych zwierząt znajduje się na produktach. Mało kto zawraca sobie głowę wymianą oleju na świeży czy umyciu smażalnicy. Jeśli nawet to się dzieje, to i tak nie na tyle często, na ile wskazywałby na to zdrowy rozsądek. Z reguły nie ma na to czasu, ponieważ klienci czekają i chcą być szybko obsłużeni. Smażalnice są więc jedynie przykrywane na noc (lub nie), a następnego dnia ten sam olej rozgrzewany i używany. O ile sytuacja jest nieco lepsza w sieciach restauracji, to na przykład przydrożne kebaby lub zapiekanki są dalekie od ideału. Zdarza się, że zapiekanki leżą w zamrażalniku przez wiele tygodni, a nawet miesięcy, zanim zostaną kupione i zjedzone. W restauracjach fast food nie używa się czepków na głowę ani rękawiczek ochronnych, dlatego na jedzeniu szybko gromadzą się bakterie często bardzo groźne. Ponadto standardem jest, że w jedzeniu znajdziemy włosy, w dodatku nie tylko te z głowy. Podłoga w niektórych przybytkach fast food nigdy nie została umyta, czai się na niej pełno insektów. W skrócie mówiąc, gdybyśmy mieli możliwość zajrzenia na zaplecze niektórych miejsc, pewnie w większości zrezygnowalibyśmy ze stołowania się tam.